Wysoki sądzie, wyznać wypada - wiem, zawiniłem, zjadłem sąsiada
lecz grzech odpuszczam w sumieniu własnym, bo sąsiad mój byl strasznie żylasty
podczas konsumpcji okrutna męka
on już ma spokój, mnie boli szczęka
Bo gdy jeść się chce, gdy czujesz w dołku ssanie, jeść się chce
jeść się chce - najbardziej czują panie, jeść się chce
coś na ząb żeby kawałek śledzia, ryba ser
szynka smalec polędwica schab karkówka potylica
uszka z barszczu kawał farszu - coś na żer
żeby sądowi wyrok uprościć ja powiem krótko
no skóra i kości
a muszę przyznać, twierdzę to jawnie
już nie mam zębów takich, jak dawniej...
jestem mizerny, sypiam fatalnie
no bo też jadam nieregularnie,
i niech sąd zważy i ma baczenie
jakie jest teraz zaopatrzenie...
Bo gdy jeść się chce, gdy z głodu wyje kiszka, jeść się chce,
jeść się chce, żeby choć chuda myszka, jeść się chce
coś na żer - żeby kawałek śledzia, ryba ser
żeby tylko jakieś jadło
mydło szczotka sznurowadło
coś do gęby między zęby coś na głód.
Pan prokurator - twierdzę to z żalem
nazwał w procesie mnie - kanibalem
choć nic nie jadłem jeszcze od wczoraj
jednak nie tknąłem prokuratora (a taki był różowiutki)
w ostatnim słowie błagam litości
zjadłem sąsiada po znajomości